środa, 10 grudnia 2008

Historia pewnej znajomości...


Pan Antoni i Pani Antonina.
wisieli sobie spokojnie na drutach na strychu, kiedy nagle jednemu z nich coś się w głowię uroiło.
Pani Antonina porwała swojego małżonka. Podła.
Nadziała go i powiesiła i wędziła jak kurczaka na rożnie.
A kiedy spadł trykła go jeszcze porozumiewawczo (w tym wypadku chodziło bardziej o "nie ruszaj się gnoju, bo ci wszystkie śrubki zardzewię!)
No i tak zło wygrało. Myśleliście, że dobro zawsze wygrywa? Nie w życiu. Sory winetu.
A tu odpowiedzialni za tą bajkę. Trochę niewyraźni, bez rutinoskorbinu. Alleluja i do przodu.

Wystąpili:
Pan Antoni
Pani Antonina
Balony na gorące powietrze w ilości sztuk - 2.
łańcuszki metalowe, na kilogramy - 20dag
gluty do przyklejenia miecza - 0,5cm3
miecz - kawałek strychu
strój pani Antoniny - kawałki folii

dodatkowo:
-Ania i jej Canon 400D
-Marcin i jego światło i statywy
-Mirek trzymak światła prawy
-Ja i państwo Antoniowie, trzymak światła lewy.

Jestem drzewem.


... kochają mnie dzieci. Jestem drzewem...
...kochają samobójcy i psy. Jestem szczęśliwy...
...choć z jedną nogą w piachu. I choć niewiele mówię...
...mam wielu przyjaciół.
Jestem drzewem.
Jestem.


Jest jak jest, po co zmieniać wszystko?
Jest jak jest. I tak wszystko w końcu trafi szlag!
{happysad}

Praca zbiorowa:
-Ania
-Marcin
-Mirek
-Sylwia
-ja.

Biały Anioł z nieba spadł...


spojrzał na mnie i wstał...
Całkiem nagi i piękny był
Anioł tak jak ptak ...
Czy kiedyś będę mógł być takim jak on
I patrzeć prosto w śmierć
Czy kiedyś będę mógł być białym aniołem
I godzić noce z dniem...
{Myslovitz}


Kolejna porcja naszych kolgejtowych czarów fotograficznych. Spotkania jak zwykle w co drugą środę w biurze ZOKu.
Fafarafa kurde.

Kolgejtowe zaległości.


Aniołek i jarzębina pożyczone z Randez vous, ku chwale ojczyzny oczywiście.
Tenże sam aniołek, jarzębina plus kulka, jedna z miliona kulek, które sprzedają na kilogramy u nas w sklepie.

część pierwsza.

  © Blogger templates 'Sunshine' by Ourblogtemplates.com 2008

Back to TOP